Smocza krew – lecznicza moc żywicy

2 marca 2022

Słysząc słowo „żywica”, większości z nas pojawia się zapewne przed oczami obraz kawałka klejącej się substancji o brązowożółtym kolorze. Żywice występują jednak w wielu postaciach. Przykładem żywicy mocno odbiegającej od tego opisu jest tzw. smocza krew, płynna żywica o ciemnoczerwonym kolorze pozyskiwana z drzewa Croton lechleri.

Jest to drzewo osiągające 10-20 m wysokości. Naturalnie rośnie w górnych regionach Amazonii leżących na terenach Peru, Ekwadoru oraz Kolumbii. Pomimo że pień jest wysoki, to jego średnica wynosi zazwyczaj maksymalnie 30 cm. Jest on pokryty gładką, nakrapianą białymi plamkami korą. Ma duże, jasnozielone liście w kształcie serca i zielono-białe kwiaty. Jego peruwiańska nazwa, sangre de grado, oznacza „krew smoka”. W Ekwadorze nosi nazwę sangre de drago, co również oznacza „smoczą krew”. Kiedy pień drzewa jest ścięty lub zraniony, wycieka z niego ciemnoczerwona, soczysta żywica. Sprawia to wrażenie, jakby drzewo krwawiło. Właśnie temu zjawisku zawdzięcza ono swoją lokalną nazwę.

Smocze inspiracje

Czasami gatunki blisko spokrewnione z C. lechleri także są nazywane sangre de drago. Przykładami są Croton palanostigma oraz Croton erythrochilus spotykane w Peru czy Croton urucurana rosnący w Brazylii. Smoczą krwią nazwano kiedyś sok roślinny przygotowywany w Starym Świecie z Dracaena draco, rośliny będącej endemitem na Wyspach Kanaryjskich oraz na Maderze. Żywicę gatunku Dracaena cinnabari spotykanego w archipelagu Sokotra położonego na Oceanie Indyjskim również nazywano smoczą krwią. Inna roślina znana pod tą nazwą to rattanowa palma występująca na Półwyspie Malajskim, Daemonorops draco Blume. Dostarczała ona żywicy używanej w fotochemigrafii, wykonywaniu kwasorytów i lakierowaniu włoskich skrzypiec w XVIII wieku. Takich przykładów można znaleźć jeszcze kilka, jednak na polskim rynku wszystkie produkty spotykane pod nazwą „smocza krew” to żywica z drzewa C. lechleri.

Druga skóra

Żywica oraz kora tego drzewa mają długą historię stosowania przez tubylców z lasów deszczowych Ameryki Południowej. Najwcześniejsza pisemna wzmianka o tym surowcu pochodzi z XVII wieku. Wtedy hiszpański przyrodnik i odkrywca P. Bernabé Cobo odkrył, że lecznicza moc żywicy była szeroko znana wśród rdzennych plemion Meksyku, Peru i Ekwadoru. Od wieków stosowano ją na skaleczenia w celu zatamowania krwawienia, przyspieszenia gojenia oraz uszczelnienia i ochrony ran przed infekcją. Żywica bardzo szybko wysycha i tworzy barierę przypominającą „drugą skórę”. Jest ona stosowana przez rdzenne plemiona i miejscową ludność w Peru na rany, ugryzienia, złamania, hemoroidy. Wewnętrznie na wrzody jelit i żołądka. Inne miejscowe zastosowania obejmują leczenie gorączki jelitowej i stanów zapalnych lub zakażonych dziąseł, krwotoków występujących po porodzie oraz chorób skóry.

Do rany przyłóż

A jak do tych tradycyjnych metod ustosunkowuje się współczesna nauka? Pewne badanie pokazało, że miejscowe stosowanie 0,05 ml 10% roztworu smoczej krwi dwa razy dziennie na rany skóry myszy spowodowało znaczący, 31% wzrost w szybkości gojenia się ran. Później okazało się, że to alkaloid o nazwie taspina jest składnikiem czynnym odpowiadającym za aktywność zabliźniającą. Miejscowe stosowanie 0,05 ml 10% roztworu chlorowodorku taspiny co 12 godzin również powodowało znaczną aktywność gojenia się ran, wynoszącą 58,2%. W teście in vitro z kolei zraniono ludzkie fibroblasty, by zliczyć populację komórek migrujących do miejsca zranienia w celu naprawy tego obszaru. Fibroblasty traktowane taspiną wykazały znaczny wzrost liczby migrujących komórek. To sugeruje, że ów efekt może mieć wpływ na działanie żywicy, jak i samej taspiny w gojeniu ran. Inne badania potwierdziły takie działanie smoczej krwi, jako składnik aktywny wskazały jednak lignan znany jako 3’,4-O-dimetylodruzyna.

Smocza krew na ukąszenia owadów

W badaniu klinicznym na 10 osobach z 2001 roku badano potencjalny kojący wpływ balsamu zawierającego 1% sangre de drago na swędzenie i ból spowodowane ukąszeniami owadów. Baza balsamu pozbawiona żywicy służyła jako placebo. Przez okres 3 miesięcy badani stosowali preparaty według własnego uznania w różnych stanach. Rejestrowali czas do wystąpienia ulgi, liczbę ewentualnych ponownych aplikacji oraz przyczyny dolegliwości skórnych. Ponieważ wszyscy badani byli pracownikami firmy Terminex Pest Control, będącej jedną z największych firm zajmujących się zwalczaniem szkodników na świecie, często występowały u nich ukąszenia mrówek ognistych. Oprócz natychmiastowego bólu, ukąszenia tych mrówek powodują intensywne swędzenie, które może utrzymywać się przez wiele tygodni. Po ukąszeniach połowa uczestników zgłosiła wystąpienie bólu, 40% dyskomfortu, 60% obrzęku, 60% zaczerwienienia i 100% swędzenia. We wszystkich przypadkach liczba pracowników, którzy woleli balsam leczniczy od balsamu placebo, była znacząca. Średni czas zgłaszany przez pracowników od zastosowania balsamu zawierającego smoczą krew do złagodzenia objawów wynosił mniej niż 2 minuty. Wyniki te dostarczyły dowodów na to, że sangre de drago hamuje aktywność aferentną nerwów czuciowych. Taki inhibitor mógłby potencjalnie złagodzić każdy stan skóry, któremu towarzyszy ból, obrzęk, zaczerwienienie, dyskomfort, swędzenie.

Na biegunkę

Tradycyjne wykorzystanie tej substancji obejmuje nie tylko stosowanie zewnętrzne, ale również wewnętrzne. Co o nim mówi świat nauki? Okazuje się, że smocza krew ma dobrze udokumentowane działanie przeciwbiegunkowe. Po przeprowadzeniu badań in vitro i na zwierzętach potwierdzających działanie żywicy rozpoczęto kontrolowane placebo badania kliniczne preparatu SP-303, niemal identycznego z żywicą C. lechleri, w biegunce podróżnych, wodnistej i związanej z wirusem HIV. Preparat okazał się skuteczny we wszystkich przypadkach. A w ostatnim tak bardzo, że ostatecznie rozpoczęto produkcję i sprzedaż produktu standaryzowanego na zawartość 250 mg SP-303 na tabletkę o masie 350 mg. Suplement był znany jako „Normal Stool Formula™”. Niestety na początku 2001 roku firma Shaman Pharmaceuticals, która go sprzedawała, ogłosiła bankructwo.

Choć nazwa „smocza krew” może wywołać uśmiech na ustach, to okazuje się, że kryje się pod nią substancja o ogromnym potencjale leczniczym. Wymienione w tym artykule badania są jedynie kilkoma z wielu. Żywica ta jest łatwo dostępna na polskim rynku, ma w miarę przystępną cenę, więc może warto przetestować ją na własnej skórze?

Tekst: Anna Lewkowicz

Instagram:@krakowski_klub_zielarski 

fot. AdobeStock

Przeczytaj również: Wzniecić płomień: roślinne afrodyzjaki

Kordyceps – opowieść o tajemnicy natury

 

Dodaj komentarz