Popiół w praktykach magicznych i leczniczych
22 lutego 2023
Popiół to nie nicość. Zbyt często kojarzymy popiół, czyli pozostałość po spalonym materiale, z niewiele wartą resztką, zaledwie śladem czegoś, co było żywe. To najbardziej dominująca symbolika popiołu: żałoba i pokuta. A jednak widziano w nim znacznie więcej i co nie mniej ważne – potrafiono wykorzystać nie tylko ścierne właściwości tej substancji, ale i doszukiwano się w niej znacznie głębszych znaczeń.
popiół i diament
Dziś już zatracamy postrzeganie popiołu jako sposobu na oczyszczenie, odnowienie. A przecież to właśnie popiół niegdyś był powszechnym środkiem czyszczącym. Nic tak nie nadawało się do mycia powierzchni metalowych i szklanych jak właśnie popiół. Z jego pomocą polerowano zarówno metale szlachetne, ale też zakopcone i pokryte tłuszczem garnki i patelnie.
Kto dziś potrafi spojrzeć na wypalone i spopielałe resztki roślinne jak na coś wartościowego? A nasi przodkowie wierzyli, że po strawieniu przez ogień pozostanie nie tylko coś nadającego się jeszcze do wykorzystania, ale coś znacznie bardziej wartościowego, niejako esencja pierwotnego ducha materii. Ta symbolika była jeszcze bardzo czytelna dla współczesnych Cypriana Kamila Norwida, gdy obiecywał, że może powstać „na dnie popiołu gwiaździsty dyjament”.
Czy może zatem dziwić, że w praktykach magicznych, a zarazem w praktykach tradycyjnej ludowej medycyny, popiół odgrywał niemałą rolę? Wszakże po spaleniu drewna lub tkanek innej rośliny zawsze istniała szansa, że pozostanie jeszcze coś cennego. A może i nawet w jakiś sposób cenniejszego, choć ulotnego, na co trzeba będzie uważać, zanim rozwieje to wiatr?
Drewno, zmienione w węgiel jeszcze długo oddawało ciepło, zaś sam stygnący popiół pozwalał na utrzymaniu w cieple potraw, powolne gotowanie, pieczenie. Przez wieki to właśnie w popiele pieczono chlebowe placki, ziemniaki i inne potrawy, tak jak te przysłowiowe gruszki, których nie można było „zasypiać”, czyli przespać, zanim się dopiekły. Oj, musiało być błogo przy tym ledwo co żarzącym się domowym ognisku, więc nie dziwne, że sen morzył. A może ten spokój i relaks przy dogasającym ogniu kojarzy się jeszcze komuś z kołysanką, co to iskiereczki mrugały na Wojtusia z popielnika? Popiół nie jest już jak ogień i parzący żar. Wciąż ciepły, ale to już nie gwałtowny żywioł, ale sen, błogość, bezpieczeństwo, domowe ognisko, więc więź z przodkami.
Pięknie to ujęte jest w dawnej słowiańskiej obrzędowości przenoszenia popiołu z domu rodziców panny młodej do paleniska rodowego pana młodego. A gdy w jakiejś wsi wymierała bezpotomnie jakaś rodzina – odnoszono popioły z ich pieca do wsi pochodzenia, do rodzinnego domostwa.
wykrzesać coś jeszcze z popiołów
Z popiołem trzeba było umieć postępować, by go „nie zepsuć”. Nawet z tym zwykłym, powstałym w kuchni, czy tradycyjnym piecu. Istniało sporo zakazów, przestrzegających przed skalaniem czystości popiołu. Nie należało weń wrzucać śmieci, kości, czy nawet szumowin z rosołu. Z jednej strony – było to obwarowane zakazami symbolicznymi, z drugiej – praktycznymi. Wszakże mógł on posłużyć jako środek czyszcząco-polerujący, ale co jeszcze ważniejsze – jako półprodukt do wytworzenia cennego potażu, stosowanego przy produkcji mydła, szkła, wyrobów ceramicznych, do bielenia tkanin oraz jako nawóz.
Polska była cenionym wytwórcą tej substancji, a naszych rzemieślników, którzy potrafili „wyczarować” potaż z popiołów, namawiano by osiedlili się w dalekiej Ameryce. To właśnie polscy znawcy tajemnic produkcji mydła, potażu oraz szkła 1 października 1608 roku przybyli do Jamestown, pierwszej osady kolonistów angielskich w Ameryce Północnej, by założyć pierwsze warsztaty.
nowe życie
Symbolicznie popiół łączy się z odrodzeniem, nowym życiem. Wszakże mityczny, odradzający się z popiołów Feniks nadawał tej substancji wyjątkowego znaczenia. Prawie każdy zna ten mit, ale czy wiecie, że ten legendarny, żyjący 500 lat ptak, gdy czuł, że zbliża się jego śmierć – sam szukał „wonnych drzew o przyjemnym zapachu”, z których układał stos, a potem zwrócony ku wschodowi wchodził w ogień, by dokonać samospalenia? Dopiero po całkowitym spopieleniu, z popiołów odradzało się nowe życie.
Czy dziwi zatem, że popiół trafiał do dawnych apteczek? Wierzono, że w tej postaci nie tylko zachowywał własności spalonego przedmiotu, ale jeśli spopielenie odbyło się podczas ceremonii, ofiary dla bóstwa – to sam popiół nabierał świętego i leczniczego charakteru. Nie bez przyczyny w Środę Popielcową używa się popiołu. Nie jest to jednak byle jaki popiół – pochodzi on z poświęconych w roku uprzednim palm wielkanocnych, które wcześniej nawiązywały do początku odrodzenia życia i wiosny. Nawet Różokrzyżowcy wierzyli, że z popiołu spalonych kwiatów można odtworzyć ich obraz.
czystość duszy
Popiół był niezbędny do zmycia z siebie zmazy śmierci, odrodzenia się na nowo, powrotu do zdrowia (także psychicznego). Tym, którzy i tak mieli odejść – ułatwiał umieranie. Obsypywano się nim na znak żałoby, co nie tylko wyodrębniało ze społeczeństwa żałobników, ale i dawało im prawo zachowywać się irracjonalnie. Popiół miał skracać czas bólu odejścia także odchodzącym – obsypywano nim głowę konającego albo ostatecznie – cały siennik. Wierzono, że uśmierzy to niepotrzebne cierpienia długiego konania.
Hindusi, by oczyścić ciało, nacierali się popiołem, zaś w Meksyku posypywano się nim, by odzyskać czystość, siły i zdrowie. Ta symbolika znalazła i w chrześcijaństwie swoje odzwierciedlenie – pokutnicy obsypywali swoje głowy popiołem, by odnaleźć drogę z grzechu do czystości.
siły witalne
Wiosną, przed siewem, zaprawiano ziarna popiołem z drzew spalonych w okresie „świętym”, czyli od Bożego Narodzenia do Trzech Króli, „aby płon był omłotny”. Tym samym popiołem obsypywano drzewa w sadzie, by uchronić je przed gąsienicami.
Popiół wielkoczwartkowy chronił zasiewy przed robakami, ale wykorzystywany go także w leczeniu bezpłodności. Ten ciekawy związek z płodnością znajdziemy też w nieco frywolnym obyczaju spalania obręczy z konewki. Uzyskany w ten sposób popiół wykorzystywali chłopcy w magii miłosnej. Wierzyli, że obrzucona takim prochem spódnica wybranej panny – „jak odpadła obręcz – tak opadnie i owa spódnica”. Nadzwyczajną moc wzmagającą płodność miał popiół z ognisk sobótkowych, z ognia rozpalanego w wigilię św. Piotra, Wszystkich Świętych czy Boże Narodzenie.
popiołem w uroczne oczy
Posypywano popiołem obejścia, by ustrzec się dusz z zaświatów, zmór, czarownic i demonów. Bardzo skomplikowany rytuał z rozrzucaniem popiołu miał uwolnić cierpiącego człowieka od krasnoludków, które zamieszkiwały ciało człowieka i były przyczyną chorób. Litwini wierzyli, że popiół z ogniska, palonego pod świętym dębem, ma cudowną moc przedłużenia życia.
Gorący popiół wykorzystywano do leczenia hemoroidów. Chorego w tym celu należało przeciągnąć po popiele. Brodawki usuwano smarując rękę miotłą, zanurzoną w pomyjach, ale później oczyszczoną właśnie popiołem. Choremu na febrę ucinano szew u dołu koszuli, palono go, popiół wsypywano do kieliszka wódki. Pacjent miał wypić taką wódkę duszkiem i niezwłocznie udać się do gościńca, by tam tańczyć do upadłego. Wówczas choroba miała od niego uciec wycieńczona szaleńczym tańcem.
Stosowano też kąpiele z popiołu celem „rozgrzania pozornie martwych, np. utopionych. W tym celu przesiany popiół rozgrzewa się w kotłach, posypuje grubo na palec prześcieradło i owija chorego, oczywiście wyjąwszy twarz. Na wierzch sypie się ponadto warstwę popiołu.” Znacznie bardziej znośna (i zapewne efektywna) była praktyka mycia zębów popiołem z rozmarynu.
Wewnętrznie stosowano paloną gąbkę, ufając, że likwiduje wole i skrofuły. (Gąbka faktycznie mogła zawierać jod). Rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej stosowali mieszankę z liści tytoniu i popiołu ze spalonych owocników niektórych grzybów (czyreni) do żucia i palenia, jako silną tabakę. Zęby czyszczono różnymi proszkami z popiołów znanych roślin lub ze spalonego chleba. Popiół z wierzby miał usuwać brodawki.
Moczono stopy w wodzie z dodatkiem popiołu „celem odprowadzenia krwi od głowy w kongestyach, bólach zębów, bólu ucha, głowy, w początkach kataru, krwotoku nosowym”. Popiół z drewna bukowego był ponoć szczególnie skuteczny przy opuchliźnie nóg. Napój z dodatkiem spalonej osiny miał leczyć choroby weneryczne.
odrażające praktyki
Czasem stosowano mniej miłe praktyki. Wierzono, że rana po pokąsaniu przez psa zagoi się szybciej, jeśli posypie się ją popiołem z sierści. Pliniusz zalecał, aby zęby leczono popiołem z głowy wściekłego psa, natomiast Hipokrates uważał, że skuteczniejsze jest spopielenie trzech myszy. Na Rusi do uśmierzenia gardła stosowano proszek ze spalonej sowy, zaś Chorwaci na epilepsję zalecali zwęgloną jaskółkę lub łasicę. Na moczenie nocne u dzieci – popiół ze spalonego łajna koziego lub owczego, zmieszany z octem i wodą. Starszym osobom, które miały problemy urologiczne – proszki z kreta, myszy lub kopyt wieprzowych. Na zbytnie łzawienie oczu – maść „ze spalonej na węgiel sroki, utłuczonej i zmieszanej z masłem, podawaną najlepiej na noc. Na łysienie środkiem zaradczym miała być maść składającą się ze spalonej sierści niedźwiedzia zmieszanej z niedźwiedzim tłuszczem.
Wierzono, że „proch ze spalonego węża” uchroni od ukąszenia, a nawet odwróci uroki i zaszkodzi samym czarownicom. Te ostatnie ponoć też wykorzystywały popiół różnych zwierząt do leczenia, ale i do sprowadzania chorób. W tym przypadku ponoć największą moc miały proszki z myszy, jaszczurek, nietoperzy czy ropuch.
środek antyseptyczny
Oprócz tak drastycznych środków istniały i inne, zwyczajniejsze, które jak wspominany proszek do zębów ze spalonego rozmarynu, mogły bazować na antyseptycznych właściwościach popiołu z drzew, ziół i grzybów. Mieszanina niegaszonego wapna, węgla, torfu, sadzy i popiołu była uważana za dobry środek do dezynfekcji latryn.
Uważano, że krwotoki z mniejszych ran doskonale zatrzyma popiół ze świeżo spalonej bawełny, płótna, lub niektórych gatunków hub. Korzeń chrzanu, spalony na popiół, miał leczyć gnijące rany i wrzody. Spopielone kity dojrzałego oczeretu stosowano jako zasypkę przy oparzeniach.
Większość tych środków lepiej odłożyć do lamusa. Mamy znacznie bardziej efektywne środki odkażające i dezynfekujące. Poza tym dziś znacznie łatwiej ekstrahować z roślin wiele pomocnych substancji aktywnych, które próbowano wydobyć ze spalonych resztek. Kiedy jednak usiądziemy przy ognisku – spójrzmy na popiół z większym szacunkiem. Wszakże w nim jeszcze tkwi cząstka duszy i materii dawnej rośliny.
tekst: Olga Tylińska
zdjęcia: Pixabay
Czytaj więcej:
Jarzębinowe korale – „używając tego środka nikt z doktorem się nie spotka”
Zielarki z Gorzuchowa – o czasach, gdy wiedza stawała się przekleństwem
Czytaj także w naszym siostrzanym projekcie na stronie magazynu Moja Harmonia Życia