Od ziołolecznictwa do fitoterapii
28 czerwca 2021
Rozważając o podobieństwach i różnicach między tradycyjnym ziołolecznictwem a nowoczesną (inaczej racjonalną) fitoterapią warto zastanowić się nad genezą obu tych kierunków, zioła towarzyszą bowiem człowiekowi od tysiącleci. Czy zatem zamienne używanie obu sformułowań jako synonimów jest słuszne?
Ziołolecznictwo i fitoterapia
Pierwsze wzmianki na temat stosowania ziół pochodzą ze starożytnych Chin, Babilonii, Asyrii czy Egiptu (5000-1500 lat p.n.e.). W Europie ziołolecznictwo rozwijało się w starożytnej Grecji i Rzymie (Hipokrates opisał ponad 300 mikstur złożonych głównie z ziół i ich zastosowanie lecznicze). W średniowieczu i przez kolejne wieki ziołolecznictwem w miastach zajmowali się aptekarze, a na wsiach najczęściej korzystano z usług znachorów i tzw. babek. Olbrzymi wkład wnieśli Benedyktyni, którzy uprawiali zioła w przyklasztornych ogrodach, przyrządzali z nich medykamenty, prowadzili szpitale.
Przez wieki ludzie czerpali wiedzę na temat właściwości roślin eksperymentując i doświadczając skutków ich działania. Pozyskując dostępne w okolicy bytowania zioła, grzyby czy owoce, starali się wykorzystać je w celach leczniczych, przede wszystkim do trudno gojących się ran, zaburzeń trawienia, chorób zakaźnych i innych codziennych dolegliwości. Nietrudno się domyślić, że doświadczenia te dla wielu skończyły się tragicznie, ale dzięki temu równolegle z wiedzą o leczniczych właściwościach roślin rozwijała się też wiedza o ich właściwościach toksycznych.
Warto wziąć pod uwagę fakt, że do początków XIX w. nie wiązano działania roślin ze związkami chemicznymi, które są w nich zawarte i determinują ich działanie (lecznicze lub toksyczne). Dzięki rozwojowi nauk chemicznych, w tym fitochemii, wykazano, że zioła to niesamowity zbiór przeróżnych substancji, które da się określić wzorem chemicznym, i które można wyizolować z roślin. W 1805 r. aptekarz Friedrich Wilhelm Sertürner wyizolował morfinę z opium. W kolejnych latach wyodrębniono chininę, alkaloidy roślin z rodziny psiankowatych i glikozydy naparstnicy. Niektóre z tych związków, jak np. skopolamina, atropina czy digoksyna weszły do standardów leczenia i obecnie nie stosuje się wyciągów z lulka, bielunia, naparstnicy czy pokrzyku wilczej jagody, a właśnie syntetyzowane na drodze chemicznej czyste związki.
Izolacje związków czynnych z roślin były kamieniem milowym w badaniach nad roślinami. Osiągnięto niesamowity postęp w rozwoju wiedzy na temat składu ziół i działania poszczególnych substancji w nich zawartych. Ten etap to koniec tzw. okresu empirycznego i początek nowej ery – ery badań naukowych i szukania związków pomiędzy składem fitochemicznym rośliny a jej działaniem terapeutycznym i toksycznym – początek fitoterapii. Do ważnych składowych fitoterapii w kolejnych latach doszły także takie elementy jak: standaryzacja wyciągów, odpowiednia produkcja leku roślinnego, od uprawy po wytworzenie produktu gotowego, i badania gotowych leków w praktyce klinicznej. Fitoterapia kładzie bowiem nacisk na naukowe podejście do zdobywania dowodów na skuteczność i bezpieczeństwo oraz na odpowiedniej jakości surowiec i produkt gotowy.
Po odkryciach z początku XIX w. przez kolejne lata trwał intensywny rozwój fitoterapeutycznego podejścia do leczenia ziołami, ale dopiero w latach 80. XX w. pierwszą próbę usystematyzowania i weryfikacji dotychczasowej wiedzy o ziołach podjęła w Niemczech Komisja „E”. Była to Komisja Ekspertów – złożona z przedstawicieli różnych środowisk od akademickiego poprzez praktyków, do farmaceutów, farmakologów czy lekarzy, stowarzyszona przy Federalnym Instytucie Leków i Produktów Medycznych – BfArM. Wydała ona zbiór monografii, który był pierwszym kompendium na temat roślin leczniczych i toksycznych. Komisja, na podstawie aktualnej wówczas wiedzy, podzieliła zioła i surowce na grupy, tworząc monografie: pozytywne – dla tych ziół, dla których pozyskano dane na temat skuteczności i bezpieczeństwa i negatywne – dla ziół uznanych za niebezpieczne, zawierające związki toksyczne lub kiedy stwierdzono, że stosunek korzyści do ryzyka był niezadowalający.
Prace Komisji E kontynuowała następnie organizacja ESCOP (European Scientific Cooperative on Phytotherapy) – Europejskie Naukowe Stowarzyszenie Fitoterapii, będąca również stowarzyszeniem ekspertów, ale już z wielu państw europejskich. Stowarzyszenie to wspierało badania naukowe nad surowcami i lekami roślinnymi w latach 90. XX w. oraz opracowywało monografie dla poszczególnych surowców. Monografie te zawierały szereg cennych danych na temat charakterystyki surowca, jego składu fitochemicznego, rodzajów przetworów, dawkowania, wskazań, przeciwwskazań, interakcji, streszczenia badań oraz bogaty spis literatury.
Organizacja ESCOP funkcjonuje do dziś i stawia sobie za cele podnoszenie statusu naukowego ziołowych produktów leczniczych oraz promowanie fitoterapii jako nauki o leczniczym zastosowaniu roślin i preparatów z nich otrzymanych w leczeniu, łagodzeniu i / lub zapobieganiu chorobom lub urazom, zgodnie z uznanymi normami jakości, bezpieczeństwa i skuteczności. Ma na celu też opracowanie skoordynowanych ram naukowych do oceny ziołowych produktów leczniczych, wspieranie i inicjowanie badań klinicznych i eksperymentalnych w fitoterapii.
Obecnie na terenie Unii Europejskiej obowiązują monografie Europejskiej Agencji Leków – EMA (European Medicines Agency), która powołała Komitet do Spraw Produktów Leczniczych Roślinnych (Committee for Herbal Medicinal Products – HMPC). Do zadań Komitetu należy przegląd aktualnych badań i danych naukowych na temat surowców roślinnych, a także aktualizacja wiedzy poprzez wydawanie kolejnych wersji monografii. Monografie EMA to wiążące dla producentów leków roślinnych źródło danych na temat surowców zielarskich, na podstawie których podmiot może wystąpić do odpowiedniego w danym kraju urzędu regulującego wprowadzanie leków na rynek, z wnioskiem o wydanie pozwolenia na obrót produktem leczniczym roślinnym.
Dane zawarte w monografii zostają wprowadzone do niej na podstawie najbardziej aktualnej wiedzy naukowej, która, dzięki licznym i zakrojonym na coraz szerszą skalę badaniom, rozwija się bardzo szybko. Monografie powstają na podstawie sprawozdań z oceny ekspertów, którzy biorą pod uwagę badania składu fitochemicznego surowca, badania in-vitro i in-vivo mające na celu określenie mechanizmów działania, toksyczności ostrej i przewlekłej oraz danych z badań klinicznych i obserwacyjnych z udziałem ludzi.
W trakcie opracowywania nowej monografii grupa ekspertów zestawia dane pochodzące z ludowego ziołolecznictwa z aktualnymi, najnowszymi doniesieniami naukowymi. Tym sposobem część surowców traci dotychczasowe wskazania, dla części otwierają się nowe, nieznane do tej pory możliwości, a dla jeszcze innych okazuje się, że tzw. stosunek korzyści do ryzyka wypada niekorzystnie i nie rekomenduje się dalszego stosowania tych surowców.
Na czym polega określenie stosunku korzyści do ryzyka?
Mówi się o tzw. niekorzystnym stosunku korzyść/ryzyko wtedy, gdy ryzyko związane ze stosowaniem danej substancji (chemicznej lub naturalnej) przewyższa korzyści płynące z jej zażywania. W odniesieniu do ziołolecznictwa będą to przypadki roślin, które z jednej strony mogą wywierać korzystny skutek terapeutyczny, ale z drugiej, w związku z zawartością obok substancji leczniczych, również związków toksycznych, prowadzić do zatruć. Ocena stosunku korzyść / ryzyko jest elementem określenia bezpieczeństwa terapii. Obecnie głównie ma to znaczenie w odniesieniu do tzw. toksyczności przewlekłej, czyli związanej z kumulowaniem się substancji szkodliwych. Toksyczność ostra, czyli działanie toksyczne występujące krótko po podaniu jednorazowej dawki substancji, bardzo często została określona w ubiegłych wiekach empirycznie.
Badania bezpieczeństwa
Trzeba pamiętać, że obecnie każda nowa substancja czynna (chemiczna czy naturalna) przechodzi do badań klinicznych, czyli jest podawana ludziom dopiero po uprzednim określeniu jej toksyczności ostrej i przewlekłej (toksyczność po wielokrotnym podaniu przez dłuższy okres) na zwierzętach. Dopiero po ustaleniu zakresu, w jakim dana substancja jest bezpieczna, przystępuje się do podawania jej ludziom.
Działanie takie, z wiadomych przyczyn, nie było standardowym elementem tradycyjnego ziołolecznictwa. Na przestrzeni wieków ludzie nauczyli się rozpoznawać rośliny trujące, ale głównie te, które wywołują tzw. toksyczność ostrą. Takie rośliny, grzyby czy owoce zostały stosunkowo szybko wyeliminowane ze stosowania zarówno spożywczego, jak i leczniczego. Gorzej natomiast wygląda sprawa w przypadku toksyczności przewlekłej, czyli toksycznych skutków działania danej rośliny oddalonych w czasie. W tym wypadku dochodzi bowiem do kumulowania się toksyny w organizmie i po jednorazowym zażyciu lub krótkotrwałym stosowaniu niskich dawek nie dochodzi do zatrucia. Natomiast gdy daną roślinę stosuje się przez dłuższy okres, substancje toksyczne kumulują się w organizmie i czasami dopiero po kilku miesiącach może dojść do manifestacji objawów w postaci np. niewydolności wątroby – działanie hepatotoksyczne (alkaloidy pirolizydynowe, zawarte np. w podbiale), neurotoksyczności (tujon, zawarty np. we wrotyczu) czy efektów kancero- lub mutagennych (beta-azaron, zawarty np. w tataraku).
Skutków działania tych roślin na organizm człowieka nie sposób było w prosty sposób powiązać w ramach ziołolecznictwa ludowego, z zażywaniem ziół. Jeśli dochodziło do zgonu np. starszej osoby, uważano, że zmarła ze starości, nikt nie wykonywał bowiem badań patomorfologicznych i nie oceniał prawdziwej przyczyny zgonu, czyli czy nie doszło np. do niewydolności wątroby, której zmarła nabawiła się, pijąc często nalewkę z podbiału czy żywokostu lekarskiego.
W związku z tym, w przypadku stwierdzenia możliwości wystąpienia toksyczności przewlekłej Komisja EMA wydaje negatywną opinię na temat surowca i żaden producent leków roślinnych w Europie nie może zarejestrować leku zawierającego substancję czynną pozyskaną z tego surowca.
Badania skuteczności
Dla prawidłowego wnioskowania o skuteczności klinicznej, czyli skuteczności w leczeniu ludzi, mówi się wtedy, gdy można zbadać w obiektywnych warunkach działanie danej substancji. W celu weryfikacji, bardzo ogólnie rzecz ujmując, sprawdza się jak dana substancja wpływa na leczenie konkretnej choroby u określonej (obliczonej metodami statystycznymi) liczby osób. Osoby włączone do badań podlegają randomizacji, czyli losowemu przyporządkowaniu do grupy (badanej albo kontrolnej), dzięki czemu powstają dwie podobne pod względem demograficznym i klinicznym grupy, ale leczone innymi metodami. Drugim aspektem jest zaślepienie, czyli takie prowadzenie badania, że pacjent (a czasem nawet i lekarz) nie wie czy przyjmuje lek badany czy placebo.
Na podstawie wyników tak prowadzonych badań można obiektywnie porównać jak przebiegało leczenie w obu grupach i wyciągnąć wiarygodne wnioski na temat właściwości substancji badanej.
Tekst: dr n. med. Karina Schönknecht
fot. Pixabay
Przeczytaj również: Glistnik jaskółcze ziele – niepozorna roślina o wielkim potencjale medycznym
Alkaloidy pirolizydynowe w świetle fitoterapii