Żywokost: dwa oblicza znakomitości
5 sierpnia 2023
Tematy związane z żywokostem lekarskim (Symphytum officinale) bardzo często pojawiają się na rozmaitych grupach i forach zielarskich, czemu trudno się dziwić – to jednak z najlepiej kojarzonych i najchętniej wykorzystywanych roślin. Dużą popularnością cieszy się nie tylko w Polsce, ale również w krajach Europy Wschodniej, Europy Zachodniej oraz w Ameryce Północnej. Nie oznacza to jednak, że żywokost jest absolutnie nieszkodliwy – oprócz jasnej, pozytywnej strony, ma również ciemniejsze, znacznie niebezpieczniejsze oblicze.
Żywokost lekarski należy do rodziny ogórecznikowatych (Boraginaceae), zatem jest spokrewniony z ogórecznikiem lekarskim, miodunką plamistą, żmijowcami, farbownikami i niezapominajkami. To znamienite i bardzo pożyteczne rośliny, ale – jak to w rodzinie bywa – pewne wady i problemy będą dotyczyły wielu jej członków. W rodzaju Symphytum możemy wyróżnić ponad 30 gatunków, przynajmniej cztery z nich występują w Polsce – oprócz lekarskiego, znajdziemy także żywokost czeski (S. bohemicum), żywokost bulwiasty (S. tuberosum) oraz żywokost sercowaty (S. cordatum).
W krajach Europy Wschodniej dość często znajdziemy także żywokost szorstki (S. asperum) i uplandzki (S. uplandicum), które przewijają się w badaniach naukowych nad rodzajem Symphytum. Nawet wprawne oko z trudem odróżni jeden gatunek od drugiego. Te wzajemnie krzyżują się, co powoduje powstawanie mieszańców, które są dla nas jedną wielką zagadką w kwestii zawartości związków czynnych i niepożądanych.
Oficjalnym surowcem zielarskim – posiadającym swoją monografię unijną, wydaną przez Europejską Agencję Leków – jest korzeń żywokostu lekarskiego (Radix Symphyti), który nie ma standaryzacji: nie określono w nim minimalnego poziomu substancji lub grupy związków czynnych. Komisja E działająca w latach 80. i 90. XX wieku w RFN, dopuszczała stosowanie również części nadziemnych: ziela (Herba Symphyti) oraz liści (Folium Symphyti). Części podziemne powinny być pozyskiwane w marcu i kwietniu lub późną jesienią. Raczej z naciskiem na termin wiosenny, co rzadko się zdarza w przypadku tego rodzaju surowca. Ziele i liście zbiera się w okresie kwitnienia, czyli od maja do lipca, niekiedy nawet do sierpnia albo i września.
W korzeniach żywokostu występują liczne związki należące do węglowodanów (gumy i śluzy; arabinoza, mannoza, ramnoza, glukoza, fruktoza), identyfikuje się również garbniki (2,4%), saponiny triterpenowe (symfytoksyd A, kaulozyd D, leontozydy A-D). Szczególnie cenną substancją jest pochodna mocznika – alantoina, która wykazuje niezwykle pożądane działanie przyspieszające regenerację komórek i połączeń pomiędzy nimi, jak i również wspomagające gojenie i łagodzenie stanów zapalnych.
Zawartość alantoiny jest zróżnicowana od partii surowca – waha się w przedziale od 0,5% do 2,5%. Związkami istotnymi fitoterapeutycznie są także: karoten (0,63%); kwasy fenolowe: kawowy (0,03%), chlorogenowy (0,04%), rozmarynowy; cholina; witamina A i B12 – tej ostatniej jest cztery razy więcej niż w drożdżach!
Znacznie mniej cenne, a właściwie wręcz niepożądane są alkaloidy. W surowcu identyfikuje się związki należące do grupy alkaloidów pirolizydynowych (0,2-0,4%). Słoweńcy bezspornie potwierdzili zawartość toksycznej likopsaminy; prawdopodobnie występuje również symlandyna, echimidyna i bardzo niebezpieczna lasiokarpina. Jeszcze do końca lat 70. z korzenia żywokostu sporządzano przetwory do stosowania doustnego.
Obecność alantoiny, śluzów i garbników miała łagodzić podrażnienia i wspomagać leczenie uszkodzeń błony śluzowej przewodu pokarmowego, wrzodów żołądka i dwunastnicy poprzez gojenie mikroran i regenerację uszkodzonych warstw tkanek. Ekstrakty żywokostowe w gęstym ośrodku (glicerol, syrop cukrowy) podawano przy infekcjach i w podrażnieniach górnych dróg oddechowych. Poprzez wykorzystanie gęstości, przejściowo „unieruchamiano” związki aktywne w chorym miejscu. Wszystko zmieniło się z chwilą odkrycia negatywnego wpływu alkaloidów pirolizydynowych na organizm żywy.
W latach 80. autorzy pochodzili do tego surowca już z dużą rezerwą. Producenci wykluczyli surowiec z leków przeznaczonych do stosowania wewnętrznego i znacznie ograniczyli jego udział w preparatach do stosowania na skórę. Nie było wówczas jasne, czy i ta droga podania jest niebezpieczna dla pacjenta. Obecnie wiemy, iż preparaty z żywokostu stosowane zewnętrznie nie stanowią dla organizmu człowieka żadnego zagrożenia. O ile skóra nie jest uszkodzona (np. rozcięta).
Stosowanie żywokostu wewnętrznie (napary, odwary, maceraty) nawet przez krótki czas, jest bardzo obciążające dla wątroby, co w konsekwencji może przybrać formę HVOD – choroby zarostowej żył wątrobowych. Wówczas możliwość metabolizmu oraz regeneracji hepatocytów gwałtownie maleje, co doprowadza do postaci ostrej. Objawia się ona tępym bólem górnej części brzucha, wodobrzuszem, obrzękami, niekiedy również krwistymi wymiotami. Wątroba powoli zaczyna obumierać i włóknieć. Następuje nieodwracalna degeneracja podstawowych struktur, zostają zaburzone podstawowe jej funkcje, co w skrajnych przypadkach doprowadza do śmierci.
Wysoce nierekomendowane jest doustne stosowanie żywokostu i przetworów z niego wykonanych. Zewnętrzna droga podania nie stanowi dla nas zagrożenia, a może przynieść rozliczne korzyści. Europejska Agencja Leków rekomenduje wykonywanie ekstraktów etanolowych z korzeni żywokostu (z dwóch części wagowych żywokostu powinna powstać jedna część wagowa wyciągu), przy użyciu etanolu 65%. Następnie można je wmieszać w rozmaite kremy i maści.
Już w tym miejscu zaznaczę – nie dajcie nabrać się na różnego rodzaju „oleje żywokostowe”, które mają rzekomo zawierać naturalną alantoinę. Związek ten nie jest rozpuszczalny w tłuszczach, do alkoholów przechodzi słabo. Dlatego należy wykonywać ekstrakt. Krótkotrwałe spryskanie surowca spirytusem nie spowoduje „nasycenia” alantoiną – procesy przenikania substancji z jednego ośrodka do drugiego są bardzo powolne.
Właściwie sporządzone preparaty z żywokostem będą wykazywały duży potencjał przeciwzapalny, wspomagający odbudowę i regenerację tkanek. Szczególnie pozytywne działanie obserwuje się w przypadku ran źle gojących się lub zakażonych. Dzięki alantoinie i jej właściwościom osmotycznym, następuje „sączenie się”, co powoduje miejscowe wypłukiwanie bakterii i szkodliwych produktów przemiany materii. Dzięki cholinie i związkom śluzowym, następuje złagodzenie podrażnienia, redukcja powierzchni stanu zapalnego oraz szybsza resorpcja zmiany skórnej. Z tego względu żywokost jest polecany w fitoterapii tępych urazów układu mięśniowo-szkieletowego: stłuczeń, skręceń i nadwyrężeń. Obserwuje się zmniejszenie bólu spoczynkowego i podczas ruchu oraz znaczne zmniejszenie obrzęku.
Preparaty można rozważyć także przy łagodzeniu zmian skórnych przy złamaniach i wszelakich stanach zapalnych zlokalizowanych w układzie ruchu. Uzupełniająco można wykorzystać żywokost przy owrzodzeniach i żylakach; pojedyncze relacje odnotowują sukcesy nawet przy bólach fantomowych.
Celtowie wierzyli, iż połamane kości gotowane razem z korzeniem żywokostu potrafią się zrosnąć. Żywokost aż tak wielkich mocy nie ma, ale będzie skutecznym środkiem przy urazach i stanach zapalnych. Jeżeli wykorzystamy go z rozwagą, nigdy nie poznamy jego ciemniejszego oblicza.
Tekst: mgr inż. Bartłomiej Byczkiewicz
Fot. Pixabay
Przeczytaj również: Pokrzywa – nieprzystępna wspaniałość