Koniczyna czerwona: na pomoc kobietom
8 stycznia 2021
Na polach, miedzach i przydrożach chętnie wyrastają gęsto ulistnione, ciemnozielone kępy, z których wraz z początkiem lata, nieśmiało – lecz coraz odważniej – wychylają się różowe, kuliste kwiatostany. Tak właśnie wygląda koniczyna czerwona (Trifolium pratense). Roślina ta oddaje wielkie usługi w hodowli zwierząt, będąc dla nich pokarmem. Zaczyna być też poważana w europejskiej fitoterapii.
Należąca do rodziny bobowatych koniczyna czerwona spokrewniona jest nie tylko z pożyteczną ciecierzycą, grochem i soczewicą, ale także z uznanymi ziołami – nostrzykiem, rutwicą czy żarnowcem. Przedstawiciele tej rodziny mają bogaty profil terapeutyczny. Niektóre gatunki wpływają na pracę mięśnia sercowego, inne na układ pokarmowy i moczowy.
Szczególnie warte bliższego poznania są rośliny łagodzące objawy menopauzy, czyli dolegliwości wynikających z zaburzeń gospodarki hormonalnej oraz naturalnego procesu starzenia się organizmu. Symptomy te wywołują duży dyskomfort, dlatego wciąż poszukuje się surowców roślinnych hamujących ich nasilenie. Okazuje się, że w koniczynie czerwonej drzemią wielkie siły, które mogą przyjść na pomoc wszystkim kobietom!
Surowcem zielarskim jest kwiat wraz z szypułą (Trifolii pratensis flos cum summitatibus), choć dla celów amatorskich można pozyskiwać same kwiaty, jak i całe ziele w okresie od maja do września. W medycynie ludowej roślina jest dobrze znana. Jednak dopiero niedawno nauka zajęła się określaniem składu chemicznego i aktywności poszczególnych związków. Nie opracowano jeszcze oficjalnych unijnych wymagań dla branży zielarskiej. Według monografii Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), wysuszony kwiat z szypułą powinien mieć przyjemny, nieco herbaciany zapach i słodki smak, który później przechodzi w łagodnie gorzki.
Główną grupą biologicznie aktywną, która odpowiada za efekt łagodzący przykre objawy menopauzy, są izoflawony. Ich struktura jest zbliżona do budowy 17-β-estradiolu, dzięki czemu związki te mogą aktywować receptory estrogenowe. Tym samym wpływają one na dynamikę pracy układu hormonalnego. Siła substancji należących do izoflawonów (i szerzej: fitoestrogenów) jest zróżnicowana, dlatego takie same dawki przetworów z różnych roślin nie będą działać tak samo w wyniku zmiany kompozycji fitochemicznej.
W surowcu z koniczyny czerwonej odnotowano obecność kilkunastu izoflawonów, wśród których dominuje biochanina A oraz formonetyna. Substancje o mniejszym stężeniu to m.in. genisteina i daidzeina. Według zaleceń WHO, w wysuszonych kwiatach powinno znajdować się nie mniej niż 0,5% izoflawonów, biorąc pod uwagę sumę wymienionych fitoestrogenów. W perspektywie fitoterapii są to znaczne stężenia, dlatego już przetwory z niewielkich ilości surowca powinny wyraźnie oddziaływać na układ hormonalny.
Analizy właściwości terapeutycznych przetworów z koniczyny czerwonej koncentrują się głównie na amerykańskim suplemencie diety o nazwie Promensil. W każdej tabletce znajduje się 80 mg izoflawonów izolowanych z tej rośliny. Jest to według producentów wartość referencyjna (dostępne są odmiany zawierające 40 i 160 mg). Były też pojedyncze doświadczenia na jego europejskim odpowiedniku – Menoflavonie. Oferuje się go w wersjach 40 mg i 80 mg (surowiec proszkowany i kapsułkowany).
W 2017 r. w czasopiśmie Phytomedicine pojawiła się wyczerpująca meta-analiza dostępnych badań klinicznych z użyciem tych preparatów. Pod uwagę wzięto pięć doświadczeń spełniających rygorystyczne założenia. Ukończyło je łącznie 467 osób. Wytypowane uczestniczki cierpiały na objawy menopauzalne o różnym nasileniu.
Kryterium wspólnym była liczba uderzeń gorąca – od trzech na dobę, do 35 i więcej na tydzień. Zebrane sumaryczne wyniki badań pozwoliły stwierdzić, iż suplementacja izoflawonów w dawce 80 mg/dobę trwająca co najmniej 90 dni pozwala zmniejszyć liczbę uderzeń gorąca. A co za tym idzie także częstotliwość i intensywność pozostałych objawów związanych z okresem menopauzy.
Ponadto wykazano bezpieczeństwo preparatów dostępnych komercyjnie. Liczba i rodzaje działań niepożądanych nie odbiegały od dolegliwości zgłaszanych przez pacjentów zażywających placebo. Jednakże w surowcu występują związki należące do grupy kumaryn, zidentyfikowane jako działające przeciwzakrzepowo. Mogą one u osób wrażliwych oraz cierpiących na choroby związane z krzepliwością krwi stać się czynnikiem wywołującym trudne do zatamowania krwawienia. Zagrożenie dotyczy wyłącznie osób mających bezpośredni kontakt z nieprzetworzonym surowcem.
Wobec bardzo nielicznej reprezentacji preparatów zawierających w składzie koniczynę czerwoną, można rozważyć wykonanie prostych form leku galenowego z surowca wysuszonego. Będą one uzupełniały terapię dolegliwości klimakterium. Analizy przetworów z koniczyny czerwonej wykazały, iż izoflawony koniczyny można wydobyć za pomocą wody oraz etanolu o stężeniu 45%, choć wyciągi te delikatnie różnią się proporcjami związków. Osoby mające więcej czasu oraz prowadzące zmotoryzowany tryb życia mogą zażywać napary w dawce 2-4 g trzy razy dziennie.
Nieco mocniejszą postacią jest nalewka, przy czym nie ma konieczności stosowania literalnie alkoholu 45%: 40% także będzie odpowiedni. Tincturę Trifolii sporządza się w stosunku 1 cz. wagowa surowca na 5 cz. wagowych alkoholu, poprzez 7-dniową macerację. Ostatnie doniesienia wskazują na stabilność tej formy oraz jej bezpieczeństwo mikrobiologiczne. Zalecane dawkowanie to 2-5 ml dwa-trzy razy dziennie. Podejmując się terapii wspomagającej, pamiętajmy, iż wyłącznie długotrwała ekspozycja na izoflawony (niezależnie z jakiej rośliny izolowane) przynosi zauważalne rezultaty.
Dlaczego warto rozważyć suplementację koniczyną czerwoną lub innymi roślinami zawierającymi estrogeny? Pierwszym powodem powinien być własny komfort. Uderzenia gorąca, intensywne poty, zawroty głowy czy nudności dotkliwie utrudniają codzienne funkcjonowanie. Obniżają też jakość życia w okresie, w którym powinno czynić się wszystko, aby przejść do okresu starości w jak najlepszym zdrowiu.
Po drugie, zaburzenia gospodarki hormonalnej (zwłaszcza niedobór 17-β-estradiolu) wyraźnie odbijają się na układzie kostnym organizmu. Procesy mineralizacji kości słabną, natomiast zwiększa się utrata składników budulcowych, co osłabia ich strukturę. Problem ten jest charakterystyczny dla kobiet w Europie, rzadko występuje wśród mieszkanek krajów azjatyckich. Tam dieta obfituje w naturalne źródła fitoestrogenów, wyrównujących potencjalne niedobory.
Uwagę na surowce bogate w izoflawony powinny zwrócić osoby zagrożone wystąpieniem chorób układu sercowo-naczyniowego. Dodatkowa suplementacja obniża poziom cholesterolu i triglicerydów. Pozwala to spowolnić postępującą degenerację naczyń krwionośnych, zwłaszcza w kontekście częstych chorób towarzyszących (cukrzyca, nadciśnienie tętnicze).
Czytelniczki! Zainteresujcie się nieprzebranymi korzyściami płynącymi ze spożywania pokarmów bogatych w fitoestrogeny i zażywania preparatów zawierających izoflawony. Gdy nadejdzie złota jesień życia, dzięki własnej przezorności, będziecie mogły cieszyć się jeszcze wieloma przyjemnymi chwilami.
Tekst: Bartłomiej Byczkiewicz
fot. Pixabay
Przeczytaj również: Niepokalanek – nie tylko dla kobiet